
Boris Johnson wywołałby kryzys prawny i konstytucyjny, który wymusiłby na nim rezygnację z funkcji premiera, gdyby nie przestrzegał prawa nakazującego mu ubieganie się o kolejne przedłużenie Brexitu – ostrzegają eksperci prawni, na których powołuje się tygodnik „The Observer”.
Specjalny zespół prawników został powołany przez Partię Pracy. Jego zadaniem było zbadanie, co groziłoby Johnsonowi, gdyby przeciwstawił się poleceniom parlamentu i nie przedłużył terminu Brexitu.
Konkluzja z dochodzenia została przesłana do ministra ds. Brexitu w gabinecie cieni Keira Starmera. Według niej, postawa sprzeciwiająca się parlamentowi byłaby równoznaczna z pogardą dla zaleceń sądowych, za co zgodnie z prawem trafia się do więzienia.
„Gdyby premier odmówił wykonania tego nakazu, wówczas, znaleźlibyśmy się na historycznie nieznanym jeszcze terytorium politycznym. Sytuacja prawna pozostałaby jednak jasna – premier pogardziłby postanowieniem sądu i byłby narażony na pełen zakres sankcji” – brzmi konkluzja opinii prawników z Matrix Chambers.
– Jeśli premier zdecyduje się nie zastosować do ustawy, może być on przedmiotem zaskarżenia o pogardę, która logicznie w ostateczności mogłaby doprowadzić do jego uwięzienia. To się jednak nigdy jeszcze nie wydarzyło i nie wydarzy; Wielka Brytania jest krajem rządów prawa, więc on będzie jego przestrzegał lub zrezygnuje ze swojego stanowiska – sądzi cytowany rzez „The Observer” Philippe Sands, jeden z prawników.
Mundry