
Jako młody chłopak zjeździłem całą Europę właściwie bez pieniędzy. Podróżowałem głównie autostopem, sypiałem, gdzie popadnie, a po drodze chwytałem się dorywczych prac, dzięki czemu miałem na byle jakie jedzenie.
Dziś podobnych do mnie podróżników wciąż są tysiące. Oni jednak podczas podróży mają bieżący kontakt z domem i ze znajomymi. Komórka pod ręką, a w niej darmowy europejski roaming, dzięki któremu o każdej porze dnia i nocy możemy skontaktować się z rodziną. Do tego dochodzi Facebook, dzięki któremu pokażemy wszystkim, gdzie w danej chwili jesteśmy, co zjedliśmy, a nawet damy posłuchać muzyki z koncertu, na który właśnie trafiliśmy.
Dzisiaj Google Maps z nawigacją podpowiedzą nam, gdzie jechać, którędy dotrzeć do celu i co ciekawego zobaczyć w okolicy. Dla mnie przewodnikiem była zwykła papierowa mapa Europy – co roku ta sama. Po kliku latach już wytarta i pognieciona, ale zawsze służyła mi pomocą. Czasami też zabierałem przewodnik Pascala po danym kraju, dzięki któremu mogłem znaleźć tani nocleg, czy trochę poczytać o miejscowych zwyczajach i atrakcjach turystycznych.
Do domu dzwoniłem raz na miesiąc z przydrożnych budek telefonicznych, oczywiście jak mnie było na to stać, bo rozmowy międzynarodowe były wówczas cholernie drogie. A opowieści z podróży przywoziłem wraz z moim powrotem do domu, choć na te dokładniejsze trzeba było poczekać kilka dni, zanim filmy z aparatu zdołałem wywołać i podrukować z nich zdjęcia.
No i oczywiście nie wysyłałem do znajomych emaili i smsów z pozdrowieniami z dalekiego kraju, a jedynie kartki pocztowe, które zresztą niekiedy dochodziły później, niż mi się udało powrócić do domu.
Miłej drogi Moi Drodzy ;)
Opowieści niezmyślone
Janusz, lat 56, pochodzi spod Łodzi. Ale jego domem jest cały świat. Jest zawodowym kierowcą od 35 lat. Jeździł już po wszystkich kontynentach z wyjątkiem Antarktydy. Z każdego kraju, w którym przyjdzie mu pracować, spisuje przygody, które potem po powrocie do Polski chętnie opowiada kompanom przy kufelku piwka. Opowiada też i nam.
Tomasz