
Lata gorące, a zimy ostre. Ale tak ostre, że gdzie indziej, to takich jeszcze nie widziałem. Jak tam w zimie się na świeżym powietrzu wrzątkiem z garnka się chluśnie, to ten wrzątek do ziemi nie doleci jako woda, tylko w powietrzu się w śnieg na naszych oczach zamienia. Nic dziwnego, że po tamtejszych „autostradach”, to europejskimi pojazdami łatwo nie pojeździmy – w zimie zbyt mroźnie i zbyt śnieżnie, a w lecie same dziury w asfalcie. O ile w ogóle mamy szczęście jechać po asfalcie, bo to też luksusem tam bywa. Czasami to dziesiątki kilometrów przyjdzie jechać w błocie, że całe koła zakopane. Tam kierowca ciężarówki, to niczym jakiś ekstremalny rajdowiec musi być czasami. Na szczęście mój sprzęt był odpowiedni. Białoruski „wózek” MAZ-6430 – jakby wręcz stworzony był na drogi na takim końcu świata.
Nic dziwnego, że ludzie w takich warunkach pogodowych tyle tam piją. Wódka to często strumieniami się leje do prawie każdego posiłku. Jak oranżada. Ja jak jeżdżę, to nie piję, ale tamtejsza milicja podobno przewrażliwiona na punkcie kierowców jeżdżących „na gazie”. Podobno mają nawet takie urządzenie, które wygląda jak radar, a potrafi z odległości kilkudziesięciu metrów wyłapać, że w pojeździe znajduje się osoba pod wpływem alkoholu.
Mnie tam nigdy milicja nie zatrzymała nawet, ale ludzie tam gadają, że ten alkoholowy radar, to na jakiejś rosyjskiej politechnice jakiś inżynier skonstruował i podobno tak dobrze działa, że już policje w europejskich krajach się nim interesują.
Miłej drogi Moi Drodzy ;)
Opowieści niezmyślone
Janusz, lat 55, pochodzi spod Łodzi. Ale jego domem jest cały świat. Jest zawodowym kierowcą od 35 lat. Jeździł już po wszystkich kontynentach z wyjątkiem Antarktydy. Z każdego kraju, w którym przyjdzie mu pracować, spisuje przygody, które potem po powrocie do Polski chętnie opowiada kompanom przy kufelku piwka. Opowiada też i nam.
Tomasz